Prośba moja do Laetarian i Laetarianek
Zachęcajcie siebie nawzajem do spotkań w całej Waszej wspólnocie, tylko rzadko, może raz na dwa lata(?), i wtedy nie bójcie się czasem mówić o zauważonych w świecie niebezpieczeństwach, gdyż zwykle nie mamy dość czasu, żeby wszystkie informacje samodzielnie znaleźć. Wolność ma smak mądrości, jeśli się w niej w ogóle przeżywa, smak wakacji – jeśli się w niej dużo podróżuje, smak Maryjny – jeśli się pamięta, że Pan Jezus w sakramencie pokuty i pojednania przebacza i gładzi grzechy (a ile zawdzięczamy skali tego przebaczenia Matce Bożej, dowiemy się pewnie dopiero w niebie), smak przygody – jeśli widzimy coś zabawnego, ale to nie jest dla nas pułapka, oraz smak strachu, ponieważ właśnie czasem brakuje nam wiedzy, a musimy sobie jakoś poradzić. Zdjęcia powyżej przedstawiają: rowery miejskie w Krakowie, Matkę Bożą Łaskawą (ze złamanymi strzałami gniewu Bożego w dłoniach), gołębia w Toruniu, fruczaka gołąbka na lobelii, a także „niestety” końską muchę, która nie jest tym gzem typowym, który lata przy oborze, a wiadomo, że też bardzo trzeba uważać, bo dotkliwie gryzie, ale jest potworem jak szerszeń, ma wielkość 2–3 cm, lata szybko jak mucha i wygląda obrzydliwie, nie może ugryźć ani razu, bo może to być dla człowieka ugryzienie śmiertelne! Czyli wiecie o co chodzi. Jeszcze inne nowe niebezpieczeństwa? Latające kleszcze! Naprawdę, mogą być przy sarnach. Nie spadają z traw i krzewów, ale podlatują do ofiary, siadają, wczepiają się i gubią skrzydła. Też przenoszą groźne dla życia choroby.
powrót do strony początkowej